niedziela, 8 grudnia 2019

Życie toczy się dalej

Udostępnij ten wpis:
      Dawno mnie tutaj nie było... A tak wiele się wydarzyło! Listopad i początek grudnia  przyniosły mi wiele nowych doświadczeń i przemyśleń. Był taki czas, kiedy porzuciłam wszystkie swoje zasady, co powinno spowodować u mnie wyrzuty sumienia. Tymczasem okazało się, że człowiek w naturze ma pokonywanie własnych barier - w jakikolwiek sposób. Jakie było moje zdziwienie, kiedy świat się nie zawalił a moje życie toczy się dalej. To normalne, że chcemy robić więcej, czuć więcej, doświadczać więcej. 
     W chwili kiedy miałam walczyć w odnalezieniu się po złamaniu wszelkich zasad, na ratunek przyszła mi niespodziewana decyzja przełożonych. Wymyśliłam sobie po wakacjach, że czas trochę sobie ułatwić dojazdy do pracy, a jednocześnie spróbować sił gdzie indziej. Poprosiłam o przeniesienie do innego wydziału w innej jednostce. Mimo to, nie spodziewałam się pozytywnej odpowiedzi, a tym bardziej w tak krótkim czasie. Nagle został mi tydzień na pożegnanie się z ludźmi z którymi miałam przyjemność współpracować ponad dwa lata i jednocześnie zapoznać się z nowym miejscem służby. Niespodziewanie dopadł mnie wtedy trwający trzy dni kryzys. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem słaba kiedy następują zmiany. Większość z tych osób już więcej nie zobaczę, nie zbiję piątki, nie wypiję kawy, nie uratuję z nimi świata (hej! bo przecież to codziennie robię!). Ta myśl tak bardzo mnie dobiła, że nie byłam w stanie funkcjonować. A jednak to była moja świadoma decyzja, z której wręcz nie wypadało się wycofać.

I kiedy przyszedł ten ostatni dzień, nie spałam całą noc. Do jednostki zajechałam godzinę wcześniej. Chciałam, żeby miło mnie zapamiętali, więc dla wszystkich przełożonych uszykowałam pakunek: w skrzyneczkę włożyłam kawę Davidoff, duże Raffaello, czekoladki Merci, Milka Moments oraz dwie paczuszki herbat owocowych. Całość prezentowana się obłędnie i myślę, że sprawiłam tym radość kierownictwu.

     W ten dzień miałam zaplanowane wylać dużo łez. I kolejny raz świat zrobił mi psikusa. Uświadomiłam sobie, że w tym wielkim bagnie jest się tylko pionkiem. Dziś jesteś, jutro cię nie ma i wszystko pozostaje takie samo. Myślałam, że coś dla niektórych znaczę. Bo przecież oni znaczą dla mnie. A skończyło się na samotnym wynoszeniu toreb. Na kilkadziesiąt osób, w tym kilkanaście na których liczyłam, ostała się jedna, która objęła mnie ramieniem i powiedziała kilka miłych słów.

      Zamknęłam za sobą pewien rozdział. Zdjęłam białą czapkę, biały pas schowałam do szafy. Do torebki zapakowałam broń i wraz z całym dobytkiem przejechałam na nowy komisariat. A tu przywitano mnie z uśmiechem. I tak mija tydzień wśród nowych osób, nowych zdarzeń, nowych miejsc. I życie toczy się dalej. Mam w sercu pewną pustkę, ale z każdym dniem nowe osoby mi ją zapełniają.
   
       Naprawdę za często odnoszę wrażenie, że otaczająca mnie rzeczywistość jest za brutalna dla mnie. Śmiesznie to brzmi w ustach policjantki, która na co dzień ma pomagać innym przeciwstawiać się trudnościom, prawda? 

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia